FLOWER POWER (OF LOVE)
Pamiętam naprawdę każdy ślub, jaki fotografowałem. Są jednak takie, które się pamięta jakoś bardziej;) Coś zwróci uwagę i utknie w głowie, a potem chodzi za człowiekiem jeszcze długo… Tak właśnie było w przypadku Emilii i Adriana, którzy zadbali o jedną z najpiękniejszych opraw wydarzenia, jaką widziałem. A widziałem naprawdę sporo! Kwiaty, wszędzie te kwiaty. W ilości, w jakiej można zatonąć. Nikogo na szczęście nie zatopiły, a na dodatek były no właśnie… tylko dodatkiem. Dekoracje, choć tak niesamowite, kolorowe, idealnie dopasowały się do całości, nie przeginając w żadną stronę. Na pierwszym miejscu byli oni – Emilka i Adrian. Reszta tylko podkreślała ich piękno. Zresztą, sami zobaczcie.
PS nie wąchajcie zdjęć! Choć ja miałem taką ochotę;)